O ile w części pierwszej można było dopatrzyć się jakiegoś przekazu, głębszego sensu, mimo naprawdę drastycznych (momentami przerażających, czasem zwyczajnie obrzydliwych, chociaż w I części i tak widza oszczędzono) scen, które i tak bardziej wrażliwym utrudniały dostrzeżenie owego przekazu. Nie chodzi jednak bynajmniej o sama fabułę, ale o wyobraźnię scenarzystów. Każda część horroru, to jedna wielka gra, w której pionkami są ludzie popełniający mniej lub bardziej naganne uczynki. Zadania, jakie muszą wykonać w czasie „gry” budzą strach, niedowierzanie, obrzydzenie. Jeśli kto powie: „Podoba mi się ten film” ludzie patrzą na taka osobę z lekkim zdziwieniem. Jak w takim razie odnieść się do osób tworzących „zasady gry”, na jakich oparto cały film? W czym zawarta jest ich inspiracja? Pytanie jest całkiem niegłupie, ponieważ tworząc podobne scenariusze ludzie zaczynają w pewnym stopniu ponieść wyobraźni. Nie chodzi oczywiście o możliwość posiadania przez twórców filmu umysłów na miarę Eda Geina.
Odpowiedzi na powyższe pytania są póki co zagadką. Może pisząc fabułę „Piły” twórcy siadali przy piwku i śmiali się z własnych „chorych” pomysłów? A może ze śmiertelną (adekwatne określenie) powagą zabierali się za tworzenie najbardziej zachlapanego krwią scenariusza. Trudno stwierdzić, jak wygląda sam proces wymyślania i uwieczniania podobnych imaginacji (może to zbyt mocne słowo?). Zatem, czy można podziwiać za tak bogatą, wręcz bezgraniczną wyobraźnię, czy bać się zagłębiać w umysły scenarzystów? Motywy gry w filmach, zwłaszcza thrillerach i horrorach to klasyczny zabieg, pokazujący, jak człowiek może drugiego człowieka uprzedmiotowić. Uświadamiający, że w każdym z nas drzemie chęć bycia panem sytuacji. Na szczęście, póki co, istnieje coś takiego, jak sumienie, które skutecznie blokuje nasze działania i chore zapędy. Bo, tak szczerze, kto z nas nigdy nie myślał, jakby to było być bogiem w podobnej grze? Gdyby tak nie groziło więzienie, ani wyrzuty sumienia, czy odważyłbyś się zagrać w podobną grę? Nas jako ludzi, zwłaszcza w XXI wieku fascynuje śmierć, okrucieństwo, ponieważ wraz z nadejściem cywilizacji Zachodu (i sporo wcześniej) nasze instynkty zostały ograniczone do niezbędnego minimum. Ograniczone – nie zniwelowane.