W wyobraźni takiego „zielonego” doktoranta jest wielka sala, setki ludzi słuchających, co ma do powiedzenia, ogromny ekran, na której będą przedstawiane kolejne slajdy z prezentacji. A po prezentacji – kilka, może kilkanaście pytań, być może takich, na które nie będę w stanie odpowiedzieć… Strach ma wielkie oczy, ale i tak jest on wystarczający, aby zdecydować się ostatecznie na sesję plakatową jako wejście w świat konferencji.
A sama sesja plakatowa jak może wyglądać? Ja wyobrażałem sobie tłumy ludzi, sam nie wiem skąd, i kilka osób stojących przed moim plakatem, czytających z zainteresowaniem, co też ciekawego mam do pokazania…
I być może to wszystko jest prawdą w takim sensie, że gdzieś są takie konferencje…
A tym czasem na ziemi…
W praktyce wszystko okazuje się być zupełnie inne. Na sesji plakatowej prócz samych uczestników oraz organizatorów nie ma właściwie nikogo innego. Jeśli chodzi o osoby zainteresowane danym tematem – jeśli na konferencji uda się spotkać dwie, to można to uznać za sukces. Na sesjach oralnych zwykle jest niewiele ponad 20 osób, z czego większość stanowią organizatorzy oraz osoby, które za chwilę będą miały swoje wystąpienie.
Wszystko to wyglądało jakby zebrało się kilkadziesiąt osób, które chcą o czymś powiedzieć, ale jednocześnie nie było za bardzo zainteresowane tym, co chcą powiedzieć inni – czy tak powinny wyglądać konferencje?
Konferencja naukowa inna niż wszystkie
Aby uniknąć takich rozczarowań trzeba sobie z góry zdawać sprawę, że to, na jaką konferencję pojedziemy będzie pociągać za sobą to, jak ona będzie wyglądać i co z niej przywieziemy.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć od razu, że spokojnie można sobie odpuścić konferencje multidyscyplinarne – na takich konferencjach często jest wszystko i nic zarazem.
Dużo lepiej przedstawiają się konferencje związane tylko z pewnym zakresem nauki, np. automatyka, albo architektura. O ile szansa spotkania na takiej konferencji kogoś, kto mógłby być zainteresowany moim tematem wystąpienia jest o wiele większe, o tyle profity, jakie można wyciągnąć z takiej konferencji nadal nie są za duże.
International conferences
Niestety nie ma co ukrywać – konferencje inne niż międzynarodowe są praktycznie bez znaczenia. Dopiero na takich jest szansa na zdobycie większej liczby punktów za możliwość publikacji w renomowanych czasopismach, a osoby uczestniczące w takiej konferencji (zazwyczaj o bardzo wąskiej specjalizacji) będą w stanie w dużym stopniu wpłynąć na nasz dalszy naukowy rozwój.
Jest jednak problem – na takich konferencjach jest odrzut – od 50% wzwyż, a więc z byle czym nie można się na taką konferencję zgłaszać, a nim będziemy w stanie coś odpowiedniego pokazać, może minąć kilka lat.
Za dobry na konferencję, too weak for conference.
Co zatem należy robić? Przede wszystkim rozwijać się i mimo wszystko próbować dostawać się na te lepsze konferencje, zarazem nie zaniedbując tych nieco gorszych. Można skorzystać z dostępnych w sieci spisów konferencji, aby nie przegapić zbliżającej się imprezy. Dość istotne jest dostosowywanie materiałów udostępnianych na konkretne konferencje – trzeba uważać, aby na te słabsze konferencje nie przygotować materiału, który spokojnie nadawałby się na zagraniczną konferencję i odwrotnie – nie próbować startować na międzynarodową konferencję z byle czym.
100 XP za konferencję krajową
Konkretne wyczucie, gdzie i co, jak dużo i w jaki sposób – to wszystko przychodzi niestety z doświadczeniem. Ważne jest jednak, aby nie czekać z tym nie wiadomo jak długo, ale przy pierwszej nadarzającej się okazji próbować gdzieś pojechać, zrobić plakat, przygotować wystąpienie ustne, tak, aby to wyczucie przyszło jak najszybciej.